Huawei już nie raz pokazało, że potrafią zrobić bardzo dobry telefon. Poprzedni model, jaki udało mi się przetestować był świetnym smartfonem, lecz na rynku pojawiła się spora konkurencja, którą w jakiś sposób trzeba pokonać. Czy więc P20 było w stanie pobić swojego poprzednika i mnie zadowolić? O tym dowiecie się z dzisiejszej recenzji, do której Was zapraszam.
Specyfikacja
Aby tradycji stała się zadość zaczniemy wpierw od specyfikacji.
- Procesor – HiSilicon Kirin 970 8×2.36 Ghz
- Układ graficzny – Mali-G72 MP12
- Pamięć RAM – 4 GB
- Pamięć wbudowana – 64/128 GB (w zależności od wersji)
- Ekran – 5,80 cala, IPS o rozdzielczości 1080 x 2244 px
- Aparaty:
Tył | Przód |
12 Mpx f/1.8 z FF, Laserowym AF, EIS | 24 Mpx f/2.0 z FF |
20 Mpx f/1.6 z FF, Laserowym AF (monochromatyczny) | |
AF – Autofocus, EIS – elektroniczna stabilizacja obrazu, OIS – optyczna stabilizacja obrazu, FF – Full-Frame (pełna klatka) |
- Bateria – 3400 mAh z SuperCharge
Budowa i wykonanie
Huawei P20 został zbudowany z dwóch tafli szkła, które zostały przedzielone przez metalową ramkę. Jest to standard, który jest popularny w nowych smartfonach. Podczas testu nie zauważyłem żadnych nowych rys ani odprysków, dlatego mogę powiedzieć, że jego wykonanie stoi na wysokim poziomie.
Przód urządzenia to nic szczególnego, ekran z notchem, w którym został umiejscowiony aparat i głośnik do rozmów oraz skaner linii papilarnych, który jednocześnie może zastąpić nam przyciski nawigacyjne. Mam wrażenie, że większość producentów stara się podążać, za stylem, który wyznaczyło Apple swoim flagowcem. I tak jest w tym przypadku – tył jest tak samo zaprojektowany. Aparat został umiejscowiony wertykalnie, pod nim czujniki i lampa błyskowa. Na prawej krawędzi znajdziemy przycisk zasilający z dodatkowym czerwonym akcentem oraz przycisk do regulacji głośności. Są one wyczuwalne i posiadają dobry skok. Zaś na lewej znalazła się tacka na dwie karty nanoSIM. U góry znajdziemy dodatkowy mikrofon, natomiast po przeciwległej stronie wejście USB-C, mikrofon i głośnik mono.
Działanie
Nigdy podczas testów smartfonów od Huawei nie miałem problemu z ich wydajnością, tak jest i w tym modelu. Przez cały okres trwania testu telefon działał płynnie, bez jakichkolwiek przycięć. Cztery gigabajty pamięci RAM dają sobie bez problemu radę, dzięki czemu dużo aplikacji zostaje w tle. Dodatkowo działają one bardzo sprawnie, więc nie można się do tego doczepić.
Multimedia
Przejdźmy do jednej z przyjemniejszych części, czyli multimediów. Na samym początku przyjrzyjmy się samemu ekranowi. Matryca IPS spisuje się bardzo dobrze. Maksymalna jasność jest dobra, kolory naturalne, kontrast również, a kąty widzenia stoją na przyzwoitym poziomie. W ustawieniach możemy zmienić temperaturę barwową oraz nasycenie kolorów. Tak jak to w innych urządzeniach znajdziemy tutaj filtr niebieskiego światła i opcja zmniejszenia rozdzielczości w celu polepszeniu działania na baterii.
Czas na głośniki (a w zasadzie głośnik, bo jest on pojedynczy). Gra on całkiem nieźle, niestety, ale nie znajdziemy tutaj korektora, aby móc dopasować ten dźwięk do siebie. Warto dodać, że pomimo braku dedykowanego złącza słuchawkowego, producent dorzuca przejściówkę, dzięki której bez problemu będziemy mogli używać swoich ulubionych słuchawek. Dźwięk na nich jest bardzo dobry, więc nie będę się do tego przyczepiać.
Aparaty w serii P zawsze szczyciły się dobrą jakością wykonywanych zdjęć. Podobnie jest i w tym modelu. Mamy tutaj dwie soczewki – kolorową 12 Megapikselową i 20 monochromatyczną. Przyznam się, że najczęściej korzystałem z tej kolorowej. Huawei postanowił, że wyposaży swój aparat w tryb AI. Osobiście uważam, że jest to dodatek, który nie koniecznie był tutaj potrzebny. Tryb ten zwiększa kontrast, dodaje winietę i tak dalej, a podobne akcje możemy zrobić przykładowo w aplikacji Snapseed. Ale, ale… przejdźmy do samej jakości, która sama w sobie jest bardzo dobra – sami zobaczcie.
Przykładowe zdjęcia wykonane Huawei P20
Jeżeli chcecie dowiedzieć się czegoś więcej o tych aparatach, to zapraszam do recenzji Tymka -> tutaj.
Zabezpieczenia
Huawei słynie z bardzo dobrej jakości skanerów linii papilarnych. Nie inaczej jest w tym przypadku. Jego umiejscowienie jest (według mnie) bardzo dobre. Nie ma chyba innego lepszego miejsca. Prędkość odblokowywania jest bardzo krótka i z pewnością zadowoli każdego. Oprócz tego znajdziemy tutaj możliwość odblokowywania twarzą, które nie jest może najbezpieczniejszym sposobem, ale bardzo wygodnym.
Bateria
Na pokładzie Huawei P20 znajdziemy baterię o pojemości 3400 mAh. Przyznam, że model ten zaskoczył mnie długim czasem działania na baterii. Wynik 3 godzin na WiFi przy poziomie 41% o 21:49 może powiedzieć sam za siebie. Na „chłopski rozum” można powiedzieć, że przy połączeniu bezprzewodowym będziemy w stanie wykręcić wynik 5 godzin. Jeżeli chodzi o wynik na transmisji danych, jest on tylko o pół godziny mniejszy. Poziom 58% o godzinie 16:10 sprawia, że bez problemu telefon powinien wytrzymać nam jeden intensywny dzień przy pracy na LTE. Dodatkowo warto wspomnieć, że producent wyposaża nas w szybką ładowarkę, która jest dostępna w zestawie.
Podsumowanie
Wróćmy więc do pytania z początku „Czy więc P20 było w stanie pobić swojego poprzednika i mnie zadowolić?”. Oczywiście, że tak. Jest to świetny sprzęt, który z pewnością zadowoli nie jednego z Was. Skoro Huawei P20 jest tak dobrym urządzeniem, to jaki jest jego odpowiednik z dopiskiem Pro? Może już za jakiś czas się o tym przekonam ?. Cenę jak zwykle możecie sprawdzić za pomocą tego linku -> tutaj.
W tym miejscu chciałbym Was zaprosić do innych recenzji, które znajdziecie na stronie oraz tych, które będą się pojawiać. Aby ich nie pominąć, użyjcie dzwonka, który wyświetla się Wam w lewym, dolnym rogu.